Lampy naftowe na stadionach

Zdaniem specjalistów, bez radyklanych decyzji i dużych wydatków w energetyce, już w przyszłym roku czeka nas tzw. „blackout”. Gwałtowne przerwy w dostawach prądu staną się być może przyczyną wizerunkowej katastrofy podczas finałów Euro 2012.

Brak sieci autostrad, dramatyczny standard kolei i opóźnienia przy budowie stadionów, to najczęściej wymieniane przyczyny ewentualnej porażki organizacyjnej zbliżających się finałów Mistrzostw Europy. Pogodzeni z komunikacyjnym chaosem i poziomem narodowej reprezentacji wydajemy się nie dostrzegać jeszcze jednego zagrożenia: blackout’u.

To właśnie nieprzewidziany brak prądu może stać się najbardziej jaskrawym dowodem cywilizacyjnych braków.

Na obraz naszej sytuacji energetycznej składają się niewydolne bloki energetyczne i rachityczne linie przesyłowe, które są systematycznie paraliżowane nie tyle przez anomalia na miarę tsunami, co raczej przez zwykłe burze.

- Blackout to jedno z największych zagrożeń rozwojowych kraju. Wciąż wydaje się pozostawać w sferze dyskusji specjalistów i branży. Tymczasem konsekwencje zacofanej infrastruktury przesyłowej zderzone z rosnącym zapotrzebowaniem gospodarki na energię mogą spowodować prawdziwą katastrofę już w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy – tłumaczy Dominika Uberman, Partner w kancelarii CMS Cameron McKenna, zajmująca się m.in finansowaniem przedsięwzięć w sektorze energetycznym.

- Już dziś przerwy w dostawach na poziomie skumulowanym rocznym wynoszą 300 minut. Dla porównania w Japonii ten czas wynosi 17 minut. Bez radyklanych decyzji, rozbudowy i modernizacji linii przesyłowych, inwestycji w czystą energię i w efekcie związanych z tym nakładów finansowych, statystyki będą się jedynie pogarszały – dodaje Uberman.

Czy specjaliści straszą?

Dzisiejsze szczytowe zapotrzebowanie na moc polskiego systemu energetycznego, to rząd 26,7 GW. Tymczasem teoretyczna osiągalna moc (czyli oficjalnie zgłoszone moce wytwórcze), to obecnie 34,4 GW. Jest więc teoretycznie, niewielki zapas. Jednak kwestia podaży i popytu to nie wszystko.

Polski system energetyczny w zdecydowanej większości bazuje na inwestycjach zrealizowanych w latach 60, 70 i 80. Efektem takiego stanu, to znaczne zużycie infrastruktury, linii przesyłowych i osłabienie mocy wytwórczych, które w porównaniu z zaawansowanymi krajami UE produkują średnio o około 8-10% mniej energii elektrycznej.

W efekcie, energetyka będzie nas kosztować coraz więcej. Wynika to z rosnącego zapotrzebowania na energię (ok. 3% rocznie) oraz ze zobowiązań międzynarodowych, nakładających na Polskę restrykcyjne wymogi w obszarze redukcji emisji CO2, zmniejszenia energochłonności i wreszcie zwiększenia udziału energii odnawialnej.

Przerwy w dostawach awarie – blackout

Polski system energetyczny nie należy do bardzo stabilnych. Najczęstszymi przyczynami awarii są problemy technologiczne.

- Na pewno, dodatkowo należy wyróżnić problemy pogodowe oraz sezonowość natężenia poboru mocy i wynikające z tego faktu przeciążenia. Jednak wśród zagrożeń niezależnych od stanu infrastruktury, wymieniłabym niedoskonałe prawo oraz wciąż niewielką wiedzę w zakresie finansowania takich inwestycji, czyli odpowiedź na pytanie: jak i gdzie znaleźć pieniądze na uleczenie polskiej energetyki? – uważa mec. Dominika Uberman z CMS Cameron McKenna.

Cena: około 50 mld euro

Polityka energetyczna dla Polski przyjęta w ubiegłym roku przez rząd spowoduje wdrożenie w ciągu kilku najbliższych lat szeregu inwestycji, których wartość szacuje się na kwotę bliską 50 mld euro. Takimi środkami nie dysponują obecnie spółki działające w sektorze. Dlatego potrzebne będzie pozyskanie inwestorów komercyjnych lub instytucjonalnych (Europejski Bank Inwestycyjny i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju) – finansujących jednak jedynie część przedsięwzięcia w ramach określonych ich wewnętrznymi normami limitów.

Wielkie przedsięwzięcia energetyczne wymagają intensywnej współpracy wielu podmiotów: inwestorów, banków, dostawców, wykonawców i doradców z odległych wydawałoby się obszarów, takich jak finanse, technika, prawo czy ochrona środowiska.